Siedziałam na polskim. Byłam obecna ciałem, lecz moje myśli odbiegały daleko od rzeczywistości. Myślami byłam przy nim. W pewnym momencie pani zapytała mnie jak nazywa się autor lektury, którą właśnie zaczęliśmy przerabiać. Wypowiedziałam jego imię. Nauczycielka zaczęła się śmiać, po czym powiedziała :" Dziewczyno, twórca lektury, a nie twoich marzeń". Krótka anegdota, lecz bardzo trafna. W życiu bywa różnie. Czasem pyta nas ono jaką drogę chcieliyśmy obrać i pozwala nam samemu wyznaczać sobie cele. Niekiedy stawia nas przed faktem dokonanym i nie pozostawia nam wyboru. Zawsze karze zaakceptować to co jest. Zaakceptować rzeczywistość. Raz jest lepiej, raz gorzej. Owszem, znam to. Ale jeśli tego całego " lepiej" nie ma wcale to chyba ktoś układając mój plan na życie popełnił nieodwracalny błąd, lub jestem skazana na wieczne " gorzej". Nie zawsze to co uważamy za słuszne, jest dobre. Wszyscy jesteśmy cholernie niepewni, niezdecydowani i zmienni. To niestety może ranić, nie tylko otoczenie, ale przede wszystkim nas samych. Nie wiemy, czego tak naprawdę chcemy i nie uwzględniamy tego w tym czego nam potrzeba. Musimy poznać siebie. Tego nie jesteśmy w stanie dokonać bo zagłuszamy tchnienie naszego serca sarkastycznie ważną msją ocalenia świata.