sobota, 14 lipca 2012

Carpe diem.


Bo czasem są w moim życiu takie chwile, w których niczym się nie przejmuję. Dosłownie. Wbijam się w stare, zniszczone jeansy, naciągnięty podkoszulek, dużą ciepłą bluzę, wiążę trampki i wychodzę. Bez makijażu, idealnie ułożonych włosów. Są chwile, w których muzyka jest dla mnie wszystkim. Zakładam słuchawki i tylko czasem gdy na mojej playliście włączy się jakiś kawałek, mimowolnie się uśmiecham, bo w głowie zostały wspomnienia. Niektóre wywołują radość, niektóre smutek. Jednak wszystkie zostają w pamięci. Nie wymażesz ich, one nie znikną. Są takie dni, w których chciałabym żeby ktoś pokochał mnie za to, jaka jestem. Za to, co mam w głowie. Ze wszystkimi wadami i zaletami. Ale chwilę później wracam do domu i uświadamiam sobie, że to nie te czasy. Że tacy mężczyźni dawno wyginęli. Że teraz liczy się tylko zgrabna dupa i kształtne cycki. Dochodząc do tego wniosku zakładam kieckę i szpilki. I ze zwątpieniem patrzę w lustro , szukając czegoś czego nigdy w sb nie odnajdę. Akceptacji samej siebie.


W głośnikach : Sebastian Ingrosso & Alesso - Calling <3