Popatrzyła w jego puste źrenice, a jej serce stanęło. nie mogła zrozumieć swoich uczuć w stronę kogoś takiego jak on. kogoś bez serca, kto traktował ją jak nikogo. poniżał. on był dla niej wszystkim. ona dla niego nikim. wyciągnęła delikatnie dłonie ku jego twarzy i delikatnie przejechała opuszkiem palca po jego wardze. gwałtownie się odsunął patrząc na nią, jak na jakąś desperatkę. - co ty sobie wyobrażasz? - wykrzyczał. - spuściła wzrok - przecież wiesz, że mam inną. to ona jest dla mnie wszystkim. już się nie liczysz, rozumiesz? - wyszeptał. - zmierzyła go wzrokiem i wybuchła szyderczym śmiechem. - a kiedyklwiek się liczyłam? - spytała ironicznie. chwycił ją za rękę i delikatnie mierzwiąc jej splątane włosy dłonią, pochylił się nad nią i wyszeptał ciche - 'wybacz'. wyszedł poirytowany całą sytuacją, pozostawiając ją samej sobie. kupiła butelkę czerwonego wina i usiadła na chodniku. popijając powoli napój zaczęła się śmiać z niedowierzaniem o własnej naiwności i złudnej nadziei. Mijały dni, nie dopuszczała do siebie myśli,że jego już po prostu nie ma. Że rozpłynął się nagle, uciekł gdzieś, choć sama nie wiedziała dokąd. Czas płynął szybko, a ona zdawała sobie sprawę, że nie da rady ot tak, po prostu zapomnieć. Nie o nim. Mijały dni, tygodnie, miesiące. Patrzyła jak podrywał kolejne dziewczyny, dla których tak naprawdę nic nie znaczył. Patrzyła jak cierpiał, kiedy następna panienka go olała. Na początku było jej go żal. Chciała, by za wszelką cenę był szczęśliwy. Kochała go. Choć nawet tego nie okazywała. Uznała, że nie ma to najmniejszego sensu. Pewnego wieczora usiadła pod ścianą, włączyła Pezeta na ful. Pomyślała. Doszła do wniosku, że może się starać. Może walczyć o wszystko, a jak jej na czymś zależy potrafi dotknąć nieba. Jednak to nie wystarczy, po jakimś czasie to wszystko robi się już nudne. Bo po co się starać jeśli ktoś i tak tego nie docenia? Bezsensu. Postanowiła to olać, nie przejmować się tym. Mieć to po prostu w dupie. Choć jej uczucia się nie zmieniły, wiedziała, że w końcu musi się pozbierać. Że musi ogarnąć ten syf w swoim sercu i zacząć żyć rzeczywistością, a nie marzeniami. Zastanawiała się tylko nad jednym. Dlaczego tylko po nim nie umiała się pozbierać? Czemu wszystko inne przechodziło na pstryknięcie palcem? Nie miała pojęcia. Przez ten cały czas zachowywał się jak małe dziecko, rozpieszczony bachor który ugania się za pierwszą lepszą zdzirą. Który zmienia dziewczyny jak rękawiczki i dumnie się do tego przyznaje. O tak.. to jest coś. Po kilku miesiącach spotkali się , ot tak żeby pogadać. Wtedy zrozumiał, jak dobrze się przy niej czuł. Jak śmiał się z każdego jej gestu, głupiej miny, czy choćby z jej głupoty.Zrozumiał, że go kocha. Dotarło to do niego, tyle że wtedy, kiedy zniszczył wszystko.Zrozumiał, ale za późno. Stanowczo za późno.
W głośnikach : Ian Carey ft. Timbaland - Amnesia & Carly Rae Japsen - Call me maybe. <3